Zamek w Checinach

Home | Up | Dach na Ursynowie | Zamek w Czersku | Hala Lipowska | Zamek w Olsztynie | Zamek w Checinach | Kasprowy Wierch | Szlak Orlich Gniazd | Ogrodzieniec | Zamek w Bobolicach | Zamek w Ostrezniku

 


Chęciny nieopodal Kielc wyróżniają się charakterystycznym wysoko posadowionym zamkiem. Oczywiście są to teraz ruiny, tym niemniej duża część murów się zachowała. Korzystne ulokowanie zamku w centrum Polski skłoniło nas do zorganizowania wyprawy UKF-owej. Jak zwykle był to weekend (20-21.7.1986). Przybyliśmy Chęcin dwoma samochodami. W wyprawie uczestniczyli Marek SP5MNF, Paweł SP5LRF, Włodek SP5FWA, Romek SP5MXI, Zbyszek SP9DAC,  Grzegorz SP9DAE

Jako praworządni krótkofalowcy wpierw zgłosiliśmy się na miejscowym posterunku Milicji, chcąc przy okazji uzyskać zezwolenie na wjazd na teren  zamknięty dla ruchu samochodów. Panowie milicjanci nieco zdziwieni naszymi dokumentami (licencjami i zezwoleniem na tymczasowe nadawanie z QTH terenowego) nie zgłosili specjalnych zastrzeżeń, poza tym by był porządek i spokój. Z takim błogosławieństwem udaliśmy się do zamku. Konfiguracja terenu pozwalała na dojechanie samochodami do podnóża zamku, gdzie urządziliśmy obozowisko. Ruiny dominowały nad nami. Wkrótce pojawił się miejscowy stróż.  Początkowo próbował nas przegonić, lecz gdy usłyszał że mamy zgodę komendanta milicji, zmiękł. Nasza przyjaźń szybko się pogłębiła gdy jeden z kolegów wręczył mu nasz „dowód przyjaźni” . Panowie – nie ma sprawy. Tu są klucze od komórki na górze zamku, tam sobie możecie urządzić co potrzebujecie, jest nawet prąd do waszej dyspozycji”. I tak po raz wtóry staliśmy się czasowymi posiadaczami średniowiecznego zamku. Komórka na górze bardzo się przydała. Tam umieściliśmy naszą bazę radiową. Pozwalała nam na odgrodzenie się od tradycyjnej stonki turystycznej.  Nasza wyprawa szybko zyskała rozgłos. Odwiedziło nas tam kilku krótkofalowców z Kielc i okolic,  w tym mój eterowy przyjaciel  Józek SP7FRL.  Nasze wysokie ulokowanie znów sprzyjało pracy DX-owej na 144. Na co dzień niedostępne przemienniki z południa wychodziły prawie jak lokalne stacje.  Ponieważ jednocześnie nie wszyscy mogliśmy pracować, czas należało wypełnić zwiedzaniem okolicy. W pobliżu znajdował się były klasztor zakonny przerobiony jakiś czas temu (PRL) na restauracje z hotelem. Postanowiliśmy zwiedzić ten obiekt.  Licznie wkroczyliśmy do sali restauracyjnej  umiejscowionej w głównej części byłego kościoła.  Zajęliśmy jeden ze stołów. Obsługa restauracji była wyraźnie czymś podenerwowana.  Czyżby to nasza grupa sprawiła ? Zapewne tak.  W końcu byliśmy ubrani jak na wytrawnych turystów przystało, a dodatkowo  prawie każdy miał jakiś radiotelefon, z których było słychać rozmowy z zamku i okolic.  Zapewne wzięli nas za spec grupę SB. Obsługa urzędowo uprzejma, w miarę szybka. A nam się dobrze siedziało przy piwie i zakąskach. Jeden z kolegów, który onegdaj przymierzał się do stanu duchownego, wskazywał nam nieusunięte elementy wyposażenia kościoła, a przystosowane do potrzeb restauracji. Obecnie przywrócono sakralny charakter tego obiektu.

W trakcie tego wyjazdu zdarzył się wypadek. Jeden z kolegów został ukąszony przez osę w środku gardła. Zaczął puchnąć. Szybko przetransportowaliśmy go do samochodu i ostro do Kielc do szpitala. Po raz pierwszy wykorzystaliśmy w sytuacji zagrożenia życia pracę radiostacji ze znakiem łamanym przez  /m. Koledzy z Kielc podpowiadali jak najszybciej dojechać do szpitala.  Dzięki szybkiej interwencji lekarskiej zdarzenie to skończyło się szczęśliwie, tak że wieczorem kolega nasz był z powrotem w obozowisku, choć jeszcze nieco oszołomiony zaistniałą sytuacją.